piątek, 9 października 2015

Przeprosiny !


 Cześć i czołem ! :D Chciałam Was  bardzo, ale to bardzo przeprosić za moją ostatnią nieobecność, ale mój laptop był w naprawie, a na telefonie coś mi nie pykło xd. Ale już jestem. Mam nadzieję, że w ten weekend napiszę nowy rozdział.Ps. Zapisałam się na kółko redakcyjne ! Jedna moja praca jest już na stronie gimnazjum i najprawdopodobniej ukarze się w gazetce, oraz jeszcze jedna :D Życzę Wam dobrego weekendu ! ;*

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 3

 Hej taka krótka notka ode mnie na początek ;) Dzisiaj wchodzę na bloga i widzę piękną liczbę 125 ! Dziękuję Wam bardzo :D. To znaczy, że może mój blog troszkę się Wam spodaobał ;) Zapraszam do komentowania :D PS. Przepraszam za literówki i, że rozdział jest taki krótki :/
                                                                       ***
 Pocałunek trwał i trwał, a ja zaczęłam zatapiać się w uroku chwili. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu, a ja nie chciałam, by przyspieszał. I znowu to czuję. To samo co dwa lata temu w jaskini, rok na plaży... Pocałunki stają się bardziej namiętne. Jedną rękę umieszczam na szyi chłopaka, a drugą zaś wplątuję w jego włosy. Peeta kładzie dłonie na mojej tali, po czym przyciąga do siebie tak, że prakycznie każdym centymetrem naszych ciał przylegamy do siebie. Nie chcę tego przerwać. Myślę teraz, jak bogłam być tak głupia i oddalałam się od niego. On jest teraz moim powietrzem ,bez którego nie potrafię funkcjonowć. A pomyśleć, że nie tak dawno płakałam. Teraz mam ochotę skakać z radości. Nie wiem jak długo to trwa, ale gdy się od siebie odrywamy zaczyna się trochę ściemniać. Patrzymy sobie w oczy, a ja tonę w jego błękitnych tęczówkach.Widzę w nich radość, szczęście, błysk, ale i miłość. Nie wiem co powiedzieć, więc nie mówię nic. Tylko patrzę mu w oczy. Nie słyszę nic oprócz naszych przyśpieszonych oddechów. Przykładam czoło do jego, a Peeta na mnie patrzy i się uśmiecha. Potem podnosi mój podbrodek jak wcześniej i pyta :
- Od jak dawna?
- Ale co ? - pytam bo naprawdę nie rozumiem.
- Od jak dawna mnie kochasz - powiedział Peeta uśmiechając się.
Przygryzam dolną wargę i znów spuszczam wzrok.
- Sama nie wiem. Już jak podarowałeś mi wtedy ten chleb zwracałam na ciebię uwagę - mówię cicho -, lecz wtedy zmarł mój ojciec i nie mogłam zajmować się takimi rzeczami. Byłam ci bardzo wdzięczna. Nadal jestem. Ale kiedy wyczytali cię na dożynkach... Po prostu zamarłam. Jak miałabym zabić chłopaka, który uratował mi życie ? Wtedy w jaskini, zanim otworzyła się moja rana na głowie. Wtedy, gdy mnie - tu sciszam głos - pocałowałeś, poczułam coś więcej. Potem na plaży podczas 75 Igrzysk. Wiedziałam, że to szczera rozmowa. Ja też wtedy byłam z tobą szczera. Potem, to co się stało też było szczere... - milknę.
Podnoszę wzrok. Peeta patrzy na mnie. Cały czas jest uśmiechnięty.
- Katniss, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś ?
- Nie wiedziałam jak. Podczas naszej drogi do domu po 74 Igrzyskach powiedziałam Ci, że tylko grałam. A to była nieprawda. Po prostu nie byłam pewna tych uczuć, bo nie wiedzaiłam, czy udajesz, czy nie... Ale już wiem, że się myliłam. Jaka ja byłam głupia, że ... - i tu Peeta przerywa mi kolejnym pocałunkiem.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 2

 Cały czas trwamy w uściusku. Po chwili odsówam się od niego i pytam :
- Przejdziemy się kawałek ? - pytam z uśmiechem.
- Jasne chodź - odpowiada entuzjastycznie Peeta.
Chodzimy sobie po lesie. Jest bardzo przyjemnie. Choć nie kiedy moje myśli wracają do chwil sprzed wojny. Przypominają mi się moje polowania z tatą, Galem... Potrząsam wtedy głową, żeby o nich nie myśleć. Pokazuję Peecie różne miejsca i rośliny. Nagle przypomina mi się jezioro. Pamiętam jak tata przyprowadzał mnie w tam to miejsce. Nikogo tam jeszcze nie zabrałam, nawet Gale`a. Może warto zabrać Peetę ? Przecież to on mnie tutaj zaprowadził, pomaga mi, wspiera...
- Peeta ? - mówię trochę podniecona.
- Słucham Katniss - uśmiecha się.
- Chciałabym ci coś pokazać. Coś bardzo szczególnego, jeszcze nikogo tam ze sobą nie zabrałam. Może chciałbyś tam ze mną pójść ? - pytam, a na twarzy pojawiają mi się bardzo delikatne rumieńce i uśmiech. 
Peeta szeroko się uśmiechnął. 
- Dobrze, jeśli chcesz.
Idziemy ws stronę jeziora. Drogę znam na pamięć. Gdy w końcu dochodzimy, nie mogę uwierzyć, że to miejsce jeszcze istnieje. Co prawda domek, który tam stał, został zniszczony, ale jeziorko pozostało nietknięte. Spoglądam na Peetę. Widzę, że jest zaskoczony, ale i szczęśliwy. Patrzy na mnie. Wpatruję się w jego oczy.
- Tutaj jest pięknie - mówi.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Gdy byłam mała zawsze przychodziłam tu z tatą.
- Mam pytanie Katniss.
- Tak ?
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś ? - pyta trochę nieśmiało co mnie bardzo zdziwiło.
Przygryzam dolną wargę i spuszczam wzrok. Na twarzy chyba wykwitł mi delikatny rumieniec. I po raz kolejny nie wiem co powiedzić.
- Bo wiesz...- wacham się - mówiłam ci już, że to miejsce dużo dla mnie znaczy i ...
- I ?
- Jeszcze nikt poza mną i moim tatą tu nie był. Nikogo tu nie przyprowadzałam. Bo na nikim mi tak nie zalażało...
Peeta podnosi mój podbródek i mówi :
- A więc ci na mnie zależy ? - mówi z uśmiechem.
- Tak... - mówię cicho i nie pewnie.
- W takim razie mam do ciebie jeszcze pare pytań - uśmiech nie znika mu z twarzy.
- No dobrze...
- Po pierwsze; cieszysz się, że przyjechałem. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda.
- Tęsknisz za Galem. Prawda czy Fałsz? - to pytanie zadaje z nutką strachu.
- Fałsz ! - po tym wydaję się być troszkę spokojniejszy.
- Cieszysz się, że mnie tu przyprowadziłaś. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda. - mówię stanowczo.
- Tęskniłaś za mną. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda.
- Dobrze już ostatnie.
- Okey.
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz ?
I wtedy to sobie uświadamiam. Przecież przyprowadziłam tu Peetę, on mnie wspiera, jest przy mnie. Przypominam sobie, jak zareagowałam kiedy dowiedziałam się, że jest w Kapitolu, jak chciałam zginąć, żeby on przeżył. Dociera do mnie, że jeżeli teraz powiem coś, co nie jest prawdą wszystko zniszczę. Więc mówię to co dyktuje mi serce:
- Prawda - teraz już wiem, że dobrze zrobiłam.
Peeta uśmiecha się jeszcze szeżej, o ile to możliwe. Przybliża swoją twarz do mojej i nasze wargi się stykają.        
                                                                     ***
Dzisiaj troszkę krótki, ale może jeszczę coś dzisiaj wstawię. 

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 1

 Idę do łazienki przemyć twarz wodą. Gdy tylko wychodzę idę do sypialni po naszą książkę, kilka długopisów i ołówków. Siadam na kanapie i zaczynam przeglądać książkę. Dziś będzie mi ciężko, bo właśnie dziś pora opisać Prim. Zostawłam pierwszą stronę pustą, by na niej umieścić Prim. Chciałam, by właśnie ona byłan na pierwszej stronie, potrzebowałam jeszcze trochę czasu. Ale nadal nie jestem gotowa. Mam tylko nadzieję, że nie zacznę płakać. Peeta nie może widzieć jak płaczę, nie może zobaczyć jaka jestem słaba. Kilka łez wydostaje się z moich oczu i spływa po policzkach.Pięknie,miałam być silna, a jeszcze nie zaczęliśmy i już płaczę. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę ! - krzyczę w miare normalnym głosem i ocieram łzy.
- Hej Katniss ! - słyszę głos Peety - Byłem po Haymitch`a, ale on jest zbyt pijany, żeby przyjść - mówi z nutką ironi w głosie i wchodzi do salonu - Katniss ty płakałaś ?- pyta zatroskanym głosem.
- Ty tylko trochę - mówię cicho, ponieważ drży mi głos.
- Katniss co się stało ? - Peeta siada obok mnie i przyciąga do siebie tak, że głowę opieram o jego pierś. Gdy mnie dotyka przez moje ciało przechodzi znajome ciepło.
- Peeta ja... ja... - nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Nie wiem czy powiedzieć mu, że sobię nie radzę, nawet z ich pomocą, powiedzieć mu, że mi go brakuje ? Może to odpowiednia chwila ? Bo w sumie nie wiem kiedy znów będziemy sami... ale nie. Czuję, że to jeszcze za wcześnie. Bo co ja mu powiem ? Od tak ,,Peeta kocham cię i nie mogę sobie bez ciebie dac rady " ?! To by było bez sensu. Właśnie w takich chwilach żałuję, że nie mam takiego daru mówienia jak on.
- Już dobrze Katniss - mówi spokojnie.
- Peeta tak bardzo mi jej brakuje ! - mówię głośno i wybucham nagłym płaczem. Peeta przytula mnie mocniej.
- Ciii. Katniss jestem przy tobie. Nie jesteś sama. Wiadomo jeszcze przez jakiś czas będzie ci ciężko, ale nie długo będzie lepiej. Wiem, że to co teraz mówię może wydawać ci się absurdalne, ale czas leczy rany. Ciii już dobrze - mówi Peeta cały czas spokojnym głosem. Głaszcze mnie po włosach.
Gdy wreszcie z moich oczu przestają płynąć łzy i trochę się uspokajam Peeta podnosi mój podbródek i mówi :
- Katniss wiesz, że usuneli już płot, który odgradzał las? Teraz zastąpili go nowym z bramą tak, że każdy może do niego wejść i wyjść kiedy zechce i dzikie zwierzęta nie dostaną się do dystryktu -widać pomyślał, że gdy zmieni temat  zapomnę o przykrościach. Cóż - udało mu się.
- Naprawdę ? - mówię trochę zdziwiona i podekscytowana.
-Tak. Wiesz odpuśćmy sobie dzisiaj pisanie. Może wybierzemy się do lasu ? Zawsze mówiłaś, że tam czujesz się bezpiecznie.
Przygryzam dolną wargę. Fakt mówiłam tak, ale te wszystkie wspomnienia związane z lasem... Czy dam sobie radę? Ale z drugiej strony muszę w końcu stawić temu czoło.
- Dobrze - mówię niepewnie.
- Spokojnie będziesz tam ze mną. I obiecuję Ci, że nie wejdziemy za daleko.
Kiwam głową na znak, że rozumiem. Peeta pomaga mi wstać. Idziemy do przedpokoju, gdzie zakładamy buty. Nie bierzemy kurtek, choć już kończy się kwiecień jest wmiarę ciepło i wystarczą nam tylko długie rękawy.
- To co idziemy ? - pyta Peeta.
-Tak
Idziemy w kierunku lasu. Peeta po drodze pokazuje mi jak zmieniła się dwunastka, co zostało dobudowane i tak dalej. Gdy staliśmy już przed bramą oddzielającą las od dystryktu zatrzymałam się. Teraz wiem co to znaczy mieć mieszane uczucia. Z jednej strony pragnę wbiec do lasu i rozkoszować się tak pięknym dniem, a z drugiej się rozpłakać. Peeta chyba to zauważa, bo obejmuje mnie ramieniem i trochę przyciąga do siebie.
-Jak chcesz możemy tu przyjść innym razem.
-Nie już i tak za długo zwlekałam. Muszę wreszcie przestać żyć przeszłością... - mówię powoli, po czym patrzę na Peetę, który posyła mi blady uśmiech. Biorę głęboki oddech i wzdycham. Wchodzimy do lasu. Tak dawno tu nie byłam. Zaledwie jestem w tu od kilku sekund, a już wiem, że dobrze zrobiłam tu przychodząc. Oddycham głęboko. Na moich ustach pojawia się lekki uśmiech. Spoglądam na Peetę, który przyglądam mi się z uśmiechem.Patrzę w jego niebieskie jak niebo oczy i widzę szczęście. Przytulam się mocno do niego. Jest chyba troszkę zaskoczony, ale również mnie obejmuje.
-Dziękuję ci - mówię szczęśliwa.
-Ale za co ? - pyta zaskoczony.
- Za to, że mnie tu przyprowadziłeś - po chwili waachania dodaję - i za to, że jesteś.
                                                                       ***
I tym akcentem kończę pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Następny postaram się dodać jutro ;) .

Prolog

 Nazywam się Katniss Everdeen. Mam 17 lat. Brałam udział w 74 oraz w 75 Głodowych Igrzyskach. Kiedy podczas 74 Igrzysk na arenie wyciągnęłam trujące jagody, nie wiedziałam jeszcze, że stane się symbolem rebelii. Przeze mnie wybuchła wojna, a ja stałam Kosogłosem. Podczas wojny zginęła moja młodsza siostra Prim... Tak za nią tęsknie. Na samą myśl o niej zbiera mi się na płacz. Nie mogę uwierzyć, że nie ma już dziewczynki, której bluzka wystawała spod spódniczki przypominając kaczy ogonek. Już nie ma dziewczynki, której imię pochodzi od prymulek. Moja matka wyjechała do 4 dystryktu. I wcale jej się nie dziwię. Tu jest tyle wspomnień. Nie dość, że kilka lat temu straciłyśmy ojca podczas wybuchu w kopalni, to jeszcze teraz Prim. Gdyby nie jej praca załamałaby się na dobre. Utrzymujemy ze sobą kontakt. Razem rozmawiamy przez telefon i płaczemy do słuchawki wmawiając sobie nawzajem, żę może jeszcze być dobrze, choć to tylko słowa, ale i tak w nie nie wierzę. Nie tylko moja siostra zginęła podczas tego całego horroru... Zginął wiecznie radosny i zabawny Finnick, zostawiając swojego syna i żonę. Zginęła Mags, bezzębna staruszka, która oddała życie, abyśmy przeżyli. Zginął Cinna, którego talent i ubrania powalały wszystkich na kolana. Kilka osób z drużyny Gwiazd również poświęciło swoje życie. Mnóstwo ludzi z 12 dystryktu zginęło podczas  jego bombardowania. Nie wytrzymuję i zalewam się łzami. To wszystko moja wina, ci ludzie nic nie zawinili. Tylko ja. Gdybym zjadła te przeklęte jagody na arenie do tego by nie doszło. Prim i ci wszyscy ludzie by żyli, a Peeta nie byłby osaczony... Właśnie, Peeta. Już nie uważa mnie za zmiecha, więc, czy miedzy nami może być coś wiecej ? Nawet jeśli tak, to ja nie zasługuję na szczęście, ale Peeta tak. Powinien wyjechać, znaleźć sobie dziewczyne i założyć rodznę. Zawsze tego pragnął. Zachowuje się  tak jak przedtem. Jest wesoły, miły. Tak bardzoo mi go brakowało, ale nie mogę mu tego powiedzieć. Jeszcze nie. Jesteśmy za bardzo od siebie oddaleni, żeby było inaczej. Pomaga mi tak jak Śliska Sea i Hamitch. Z nim i z Peetą piszemy książkę poświęconą poległym trybutom oraz ludzi podczas wojny. Peeta rysuje ich portrety, a ja dyktuję słowa, które później starannie przepisuję pod obrazkiem. Zawsze, gdy przychodzi, gdy rysuje, nie mogę oderwać oczu od jego. Są tak niebieskie, że mogłabym woatrywać się w nie godzinami... Może kiedyś wyznam mu co do niego czuję ? Ale na pewno nie teraz. Nie w przeciągu najbliższych kilku dni. Muszę odpoczońć od tego wszystkiego. Wojna się już skończyła.. Wygraliśmy, ale ja się taka nie czuję... Gale wyjechał do 2 dystryktu. Podobno ma dziewczynę. I dobrze. Przynajmniej już nie muszę się przyjmować, że kiedyś zapuka do moich drzwi. Ale już nie chcę o nim myśleć.Ocieram ostatnią łzę z mojego policzka. Kiedyś myślałam o samobójstwie, ale po co ?  Zasłużyłam, żeby cierpieć, ale mama by nie wytrzymała tego psychicznie. Dlatego muszę się trzymać. I nie chcę, żeby Peeta zobaczył, że płaczę. Wszyscy są zadowoleni myślą, że mi lepiej, że sobie jakoś radzę. Ale tak  nie jest i nigdy nie będzie. Muszę się ogarnąć bo za 20 minut znowu będziemy pisać książkę. Nie chcę, aby ktoś zobaczył mnie w tym stanie...
                                                                          ***
I jak ? Trochę się rozpisałam. Z góry przepraszam za literówki xd. Zapraszam do komentowania.

Witajcie !

                               Mam na imię Patrycja. Będę prowadzić bloga o dalszej historii miłosnej Katniss i Peety. Blog jest idealny dla osób, które (podobnie jak ja) mają niedosyt historii ,,Nieszczęśliwych Kochanków z 12 Dystryktu " ;) . To mój pierwszy blog, więc proszę Was o wyrozumiałość ;).  Mam nadzieję, że blog Wam się spodoba :).