wtorek, 25 sierpnia 2015

Prolog

 Nazywam się Katniss Everdeen. Mam 17 lat. Brałam udział w 74 oraz w 75 Głodowych Igrzyskach. Kiedy podczas 74 Igrzysk na arenie wyciągnęłam trujące jagody, nie wiedziałam jeszcze, że stane się symbolem rebelii. Przeze mnie wybuchła wojna, a ja stałam Kosogłosem. Podczas wojny zginęła moja młodsza siostra Prim... Tak za nią tęsknie. Na samą myśl o niej zbiera mi się na płacz. Nie mogę uwierzyć, że nie ma już dziewczynki, której bluzka wystawała spod spódniczki przypominając kaczy ogonek. Już nie ma dziewczynki, której imię pochodzi od prymulek. Moja matka wyjechała do 4 dystryktu. I wcale jej się nie dziwię. Tu jest tyle wspomnień. Nie dość, że kilka lat temu straciłyśmy ojca podczas wybuchu w kopalni, to jeszcze teraz Prim. Gdyby nie jej praca załamałaby się na dobre. Utrzymujemy ze sobą kontakt. Razem rozmawiamy przez telefon i płaczemy do słuchawki wmawiając sobie nawzajem, żę może jeszcze być dobrze, choć to tylko słowa, ale i tak w nie nie wierzę. Nie tylko moja siostra zginęła podczas tego całego horroru... Zginął wiecznie radosny i zabawny Finnick, zostawiając swojego syna i żonę. Zginęła Mags, bezzębna staruszka, która oddała życie, abyśmy przeżyli. Zginął Cinna, którego talent i ubrania powalały wszystkich na kolana. Kilka osób z drużyny Gwiazd również poświęciło swoje życie. Mnóstwo ludzi z 12 dystryktu zginęło podczas  jego bombardowania. Nie wytrzymuję i zalewam się łzami. To wszystko moja wina, ci ludzie nic nie zawinili. Tylko ja. Gdybym zjadła te przeklęte jagody na arenie do tego by nie doszło. Prim i ci wszyscy ludzie by żyli, a Peeta nie byłby osaczony... Właśnie, Peeta. Już nie uważa mnie za zmiecha, więc, czy miedzy nami może być coś wiecej ? Nawet jeśli tak, to ja nie zasługuję na szczęście, ale Peeta tak. Powinien wyjechać, znaleźć sobie dziewczyne i założyć rodznę. Zawsze tego pragnął. Zachowuje się  tak jak przedtem. Jest wesoły, miły. Tak bardzoo mi go brakowało, ale nie mogę mu tego powiedzieć. Jeszcze nie. Jesteśmy za bardzo od siebie oddaleni, żeby było inaczej. Pomaga mi tak jak Śliska Sea i Hamitch. Z nim i z Peetą piszemy książkę poświęconą poległym trybutom oraz ludzi podczas wojny. Peeta rysuje ich portrety, a ja dyktuję słowa, które później starannie przepisuję pod obrazkiem. Zawsze, gdy przychodzi, gdy rysuje, nie mogę oderwać oczu od jego. Są tak niebieskie, że mogłabym woatrywać się w nie godzinami... Może kiedyś wyznam mu co do niego czuję ? Ale na pewno nie teraz. Nie w przeciągu najbliższych kilku dni. Muszę odpoczońć od tego wszystkiego. Wojna się już skończyła.. Wygraliśmy, ale ja się taka nie czuję... Gale wyjechał do 2 dystryktu. Podobno ma dziewczynę. I dobrze. Przynajmniej już nie muszę się przyjmować, że kiedyś zapuka do moich drzwi. Ale już nie chcę o nim myśleć.Ocieram ostatnią łzę z mojego policzka. Kiedyś myślałam o samobójstwie, ale po co ?  Zasłużyłam, żeby cierpieć, ale mama by nie wytrzymała tego psychicznie. Dlatego muszę się trzymać. I nie chcę, żeby Peeta zobaczył, że płaczę. Wszyscy są zadowoleni myślą, że mi lepiej, że sobie jakoś radzę. Ale tak  nie jest i nigdy nie będzie. Muszę się ogarnąć bo za 20 minut znowu będziemy pisać książkę. Nie chcę, aby ktoś zobaczył mnie w tym stanie...
                                                                          ***
I jak ? Trochę się rozpisałam. Z góry przepraszam za literówki xd. Zapraszam do komentowania.

2 komentarze: