niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 3

 Hej taka krótka notka ode mnie na początek ;) Dzisiaj wchodzę na bloga i widzę piękną liczbę 125 ! Dziękuję Wam bardzo :D. To znaczy, że może mój blog troszkę się Wam spodaobał ;) Zapraszam do komentowania :D PS. Przepraszam za literówki i, że rozdział jest taki krótki :/
                                                                       ***
 Pocałunek trwał i trwał, a ja zaczęłam zatapiać się w uroku chwili. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu, a ja nie chciałam, by przyspieszał. I znowu to czuję. To samo co dwa lata temu w jaskini, rok na plaży... Pocałunki stają się bardziej namiętne. Jedną rękę umieszczam na szyi chłopaka, a drugą zaś wplątuję w jego włosy. Peeta kładzie dłonie na mojej tali, po czym przyciąga do siebie tak, że prakycznie każdym centymetrem naszych ciał przylegamy do siebie. Nie chcę tego przerwać. Myślę teraz, jak bogłam być tak głupia i oddalałam się od niego. On jest teraz moim powietrzem ,bez którego nie potrafię funkcjonowć. A pomyśleć, że nie tak dawno płakałam. Teraz mam ochotę skakać z radości. Nie wiem jak długo to trwa, ale gdy się od siebie odrywamy zaczyna się trochę ściemniać. Patrzymy sobie w oczy, a ja tonę w jego błękitnych tęczówkach.Widzę w nich radość, szczęście, błysk, ale i miłość. Nie wiem co powiedzieć, więc nie mówię nic. Tylko patrzę mu w oczy. Nie słyszę nic oprócz naszych przyśpieszonych oddechów. Przykładam czoło do jego, a Peeta na mnie patrzy i się uśmiecha. Potem podnosi mój podbrodek jak wcześniej i pyta :
- Od jak dawna?
- Ale co ? - pytam bo naprawdę nie rozumiem.
- Od jak dawna mnie kochasz - powiedział Peeta uśmiechając się.
Przygryzam dolną wargę i znów spuszczam wzrok.
- Sama nie wiem. Już jak podarowałeś mi wtedy ten chleb zwracałam na ciebię uwagę - mówię cicho -, lecz wtedy zmarł mój ojciec i nie mogłam zajmować się takimi rzeczami. Byłam ci bardzo wdzięczna. Nadal jestem. Ale kiedy wyczytali cię na dożynkach... Po prostu zamarłam. Jak miałabym zabić chłopaka, który uratował mi życie ? Wtedy w jaskini, zanim otworzyła się moja rana na głowie. Wtedy, gdy mnie - tu sciszam głos - pocałowałeś, poczułam coś więcej. Potem na plaży podczas 75 Igrzysk. Wiedziałam, że to szczera rozmowa. Ja też wtedy byłam z tobą szczera. Potem, to co się stało też było szczere... - milknę.
Podnoszę wzrok. Peeta patrzy na mnie. Cały czas jest uśmiechnięty.
- Katniss, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś ?
- Nie wiedziałam jak. Podczas naszej drogi do domu po 74 Igrzyskach powiedziałam Ci, że tylko grałam. A to była nieprawda. Po prostu nie byłam pewna tych uczuć, bo nie wiedzaiłam, czy udajesz, czy nie... Ale już wiem, że się myliłam. Jaka ja byłam głupia, że ... - i tu Peeta przerywa mi kolejnym pocałunkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz