czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 2

 Cały czas trwamy w uściusku. Po chwili odsówam się od niego i pytam :
- Przejdziemy się kawałek ? - pytam z uśmiechem.
- Jasne chodź - odpowiada entuzjastycznie Peeta.
Chodzimy sobie po lesie. Jest bardzo przyjemnie. Choć nie kiedy moje myśli wracają do chwil sprzed wojny. Przypominają mi się moje polowania z tatą, Galem... Potrząsam wtedy głową, żeby o nich nie myśleć. Pokazuję Peecie różne miejsca i rośliny. Nagle przypomina mi się jezioro. Pamiętam jak tata przyprowadzał mnie w tam to miejsce. Nikogo tam jeszcze nie zabrałam, nawet Gale`a. Może warto zabrać Peetę ? Przecież to on mnie tutaj zaprowadził, pomaga mi, wspiera...
- Peeta ? - mówię trochę podniecona.
- Słucham Katniss - uśmiecha się.
- Chciałabym ci coś pokazać. Coś bardzo szczególnego, jeszcze nikogo tam ze sobą nie zabrałam. Może chciałbyś tam ze mną pójść ? - pytam, a na twarzy pojawiają mi się bardzo delikatne rumieńce i uśmiech. 
Peeta szeroko się uśmiechnął. 
- Dobrze, jeśli chcesz.
Idziemy ws stronę jeziora. Drogę znam na pamięć. Gdy w końcu dochodzimy, nie mogę uwierzyć, że to miejsce jeszcze istnieje. Co prawda domek, który tam stał, został zniszczony, ale jeziorko pozostało nietknięte. Spoglądam na Peetę. Widzę, że jest zaskoczony, ale i szczęśliwy. Patrzy na mnie. Wpatruję się w jego oczy.
- Tutaj jest pięknie - mówi.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Gdy byłam mała zawsze przychodziłam tu z tatą.
- Mam pytanie Katniss.
- Tak ?
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś ? - pyta trochę nieśmiało co mnie bardzo zdziwiło.
Przygryzam dolną wargę i spuszczam wzrok. Na twarzy chyba wykwitł mi delikatny rumieniec. I po raz kolejny nie wiem co powiedzić.
- Bo wiesz...- wacham się - mówiłam ci już, że to miejsce dużo dla mnie znaczy i ...
- I ?
- Jeszcze nikt poza mną i moim tatą tu nie był. Nikogo tu nie przyprowadzałam. Bo na nikim mi tak nie zalażało...
Peeta podnosi mój podbródek i mówi :
- A więc ci na mnie zależy ? - mówi z uśmiechem.
- Tak... - mówię cicho i nie pewnie.
- W takim razie mam do ciebie jeszcze pare pytań - uśmiech nie znika mu z twarzy.
- No dobrze...
- Po pierwsze; cieszysz się, że przyjechałem. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda.
- Tęsknisz za Galem. Prawda czy Fałsz? - to pytanie zadaje z nutką strachu.
- Fałsz ! - po tym wydaję się być troszkę spokojniejszy.
- Cieszysz się, że mnie tu przyprowadziłaś. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda. - mówię stanowczo.
- Tęskniłaś za mną. Prawda czy Fałsz ?
- Prawda.
- Dobrze już ostatnie.
- Okey.
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz ?
I wtedy to sobie uświadamiam. Przecież przyprowadziłam tu Peetę, on mnie wspiera, jest przy mnie. Przypominam sobie, jak zareagowałam kiedy dowiedziałam się, że jest w Kapitolu, jak chciałam zginąć, żeby on przeżył. Dociera do mnie, że jeżeli teraz powiem coś, co nie jest prawdą wszystko zniszczę. Więc mówię to co dyktuje mi serce:
- Prawda - teraz już wiem, że dobrze zrobiłam.
Peeta uśmiecha się jeszcze szeżej, o ile to możliwe. Przybliża swoją twarz do mojej i nasze wargi się stykają.        
                                                                     ***
Dzisiaj troszkę krótki, ale może jeszczę coś dzisiaj wstawię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz