wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 1

 Idę do łazienki przemyć twarz wodą. Gdy tylko wychodzę idę do sypialni po naszą książkę, kilka długopisów i ołówków. Siadam na kanapie i zaczynam przeglądać książkę. Dziś będzie mi ciężko, bo właśnie dziś pora opisać Prim. Zostawłam pierwszą stronę pustą, by na niej umieścić Prim. Chciałam, by właśnie ona byłan na pierwszej stronie, potrzebowałam jeszcze trochę czasu. Ale nadal nie jestem gotowa. Mam tylko nadzieję, że nie zacznę płakać. Peeta nie może widzieć jak płaczę, nie może zobaczyć jaka jestem słaba. Kilka łez wydostaje się z moich oczu i spływa po policzkach.Pięknie,miałam być silna, a jeszcze nie zaczęliśmy i już płaczę. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę ! - krzyczę w miare normalnym głosem i ocieram łzy.
- Hej Katniss ! - słyszę głos Peety - Byłem po Haymitch`a, ale on jest zbyt pijany, żeby przyjść - mówi z nutką ironi w głosie i wchodzi do salonu - Katniss ty płakałaś ?- pyta zatroskanym głosem.
- Ty tylko trochę - mówię cicho, ponieważ drży mi głos.
- Katniss co się stało ? - Peeta siada obok mnie i przyciąga do siebie tak, że głowę opieram o jego pierś. Gdy mnie dotyka przez moje ciało przechodzi znajome ciepło.
- Peeta ja... ja... - nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Nie wiem czy powiedzieć mu, że sobię nie radzę, nawet z ich pomocą, powiedzieć mu, że mi go brakuje ? Może to odpowiednia chwila ? Bo w sumie nie wiem kiedy znów będziemy sami... ale nie. Czuję, że to jeszcze za wcześnie. Bo co ja mu powiem ? Od tak ,,Peeta kocham cię i nie mogę sobie bez ciebie dac rady " ?! To by było bez sensu. Właśnie w takich chwilach żałuję, że nie mam takiego daru mówienia jak on.
- Już dobrze Katniss - mówi spokojnie.
- Peeta tak bardzo mi jej brakuje ! - mówię głośno i wybucham nagłym płaczem. Peeta przytula mnie mocniej.
- Ciii. Katniss jestem przy tobie. Nie jesteś sama. Wiadomo jeszcze przez jakiś czas będzie ci ciężko, ale nie długo będzie lepiej. Wiem, że to co teraz mówię może wydawać ci się absurdalne, ale czas leczy rany. Ciii już dobrze - mówi Peeta cały czas spokojnym głosem. Głaszcze mnie po włosach.
Gdy wreszcie z moich oczu przestają płynąć łzy i trochę się uspokajam Peeta podnosi mój podbródek i mówi :
- Katniss wiesz, że usuneli już płot, który odgradzał las? Teraz zastąpili go nowym z bramą tak, że każdy może do niego wejść i wyjść kiedy zechce i dzikie zwierzęta nie dostaną się do dystryktu -widać pomyślał, że gdy zmieni temat  zapomnę o przykrościach. Cóż - udało mu się.
- Naprawdę ? - mówię trochę zdziwiona i podekscytowana.
-Tak. Wiesz odpuśćmy sobie dzisiaj pisanie. Może wybierzemy się do lasu ? Zawsze mówiłaś, że tam czujesz się bezpiecznie.
Przygryzam dolną wargę. Fakt mówiłam tak, ale te wszystkie wspomnienia związane z lasem... Czy dam sobie radę? Ale z drugiej strony muszę w końcu stawić temu czoło.
- Dobrze - mówię niepewnie.
- Spokojnie będziesz tam ze mną. I obiecuję Ci, że nie wejdziemy za daleko.
Kiwam głową na znak, że rozumiem. Peeta pomaga mi wstać. Idziemy do przedpokoju, gdzie zakładamy buty. Nie bierzemy kurtek, choć już kończy się kwiecień jest wmiarę ciepło i wystarczą nam tylko długie rękawy.
- To co idziemy ? - pyta Peeta.
-Tak
Idziemy w kierunku lasu. Peeta po drodze pokazuje mi jak zmieniła się dwunastka, co zostało dobudowane i tak dalej. Gdy staliśmy już przed bramą oddzielającą las od dystryktu zatrzymałam się. Teraz wiem co to znaczy mieć mieszane uczucia. Z jednej strony pragnę wbiec do lasu i rozkoszować się tak pięknym dniem, a z drugiej się rozpłakać. Peeta chyba to zauważa, bo obejmuje mnie ramieniem i trochę przyciąga do siebie.
-Jak chcesz możemy tu przyjść innym razem.
-Nie już i tak za długo zwlekałam. Muszę wreszcie przestać żyć przeszłością... - mówię powoli, po czym patrzę na Peetę, który posyła mi blady uśmiech. Biorę głęboki oddech i wzdycham. Wchodzimy do lasu. Tak dawno tu nie byłam. Zaledwie jestem w tu od kilku sekund, a już wiem, że dobrze zrobiłam tu przychodząc. Oddycham głęboko. Na moich ustach pojawia się lekki uśmiech. Spoglądam na Peetę, który przyglądam mi się z uśmiechem.Patrzę w jego niebieskie jak niebo oczy i widzę szczęście. Przytulam się mocno do niego. Jest chyba troszkę zaskoczony, ale również mnie obejmuje.
-Dziękuję ci - mówię szczęśliwa.
-Ale za co ? - pyta zaskoczony.
- Za to, że mnie tu przyprowadziłeś - po chwili waachania dodaję - i za to, że jesteś.
                                                                       ***
I tym akcentem kończę pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Następny postaram się dodać jutro ;) .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz